You are currently viewing Syntonia* w relacji, czyli o tym, dlaczego bajki mogą być szkodliwe…

Syntonia* w relacji, czyli o tym, dlaczego bajki mogą być szkodliwe…

Wszyscy znamy te bajki — „Księżniczka i żaba”, „Kopciuszek”, „Piękna i bestia” i wiele wiele innych. To co je łączy to oczywiście piękna ckliwa historia, w której dziewczyna znajduje swojego wybranka i od momentu, kiedy deklarują sobie miłość… żyją długo i szczęśliwie. W wielu tych historiach to dziewczyna swoją miłością zmienia wybranka na dobre w idealną wersję –  w końcu to księżniczka całuję żabę i odczarowuje księcia, a Bella swoją miłością przemienia Bestię w pięknego bogatego Królewicza.

I niby nic, historia jakich wiele, historia jakimi większość kobiet mojego pokolenia karmiła się latami, zamieniając je później na ckliwe Harlekiny czy też inne czytane romanse. Dopiero po latach dociera do nas, że wydrukowany nam w ten sposób program, dotyczący tego jak ma wyglądać relacja, nie przystaje do realiów.

W obliczu budowania własnych relacji romantycznych nagle uświadamiamy sobie że:

  • nikt nigdy nie opowiadał nam historii jak wyglądało  to „i żyli długo i szczęśliwie , a przecież wielu z nas chciałoby, aby relacja była trwała i długa, oczywiście w szczęściu takim samym jak na początku;
  • w bajkach bardzo prosto dokonuje się zamiana partnera w idealną wersję. Wystarczy go pokochać, pocałować – nawet jeśli jest to ostatni pocałunek, bo właśnie umiera w Twoich ramionach. W rzeczywistości mało kiedy słyszymy jako dzieci, że nikt z nas nie ma takich mocy, by zmienić drugiego człowieka, że nie posiadamy takiego bezpośredniego wpływu, że nie jesteśmy w stanie drugą osobę zmieniać w jakąś naszą wymarzoną wersję.
  • w większości bajek to kobieta podejmuje trud, odpowiedzialność, od niej wszystko zależy — wybranek biernie poddaje się tylko jej zabiegom i nawet jeśli jest paskudny, obrzydliwy, robi złe rzeczy – to jest to tłumaczone jakąś magią, rzuconym na niego urokiem. Rezultat jest oczywisty, choć rzadko dostrzegany i dyskutowany: kobietom wydaje się, że mogą zmieniać mężczyzn, wystarczy że się dobrze postarają. A mężczyznom (choć zauważ ze tego typu bajki dużo, dużo rzadziej oglądają chłopcy), że nawet jeśli robą rzeczy niewłaściwie, czy nie dają rady to po prostu jeszcze nie spotkali kobiety, które ich zmieni czy z tego „wyleczy”

Takich mitów na temat tego jak ma wyglądać relacja wszyscy nosimy w sobie bardzo wiele. Większość z nich nam nie służy i powoduje, że później, kiedy budujemy własne relacje, mamy nierealistyczne oczekiwania, obwiniamy się o to, że ta relacja nie wygląda tak jak chcielibyśmy  czy jak „powinna”, mamy kłopot z realistycznym obrazem siebie i swoich potrzeb, a bardzo często mamy tych potrzeb w nadmiarze zaadresowanych do tylko jednej wybranej osoby.

I nie, nie piszę o tym dlatego, że nie nosze w sobie takich mitów (zapewniam Cię, że jest ich we cała masa), ale dlatego, że miałam okazję uczestniczyć niedawno w fantastycznym warsztacie przygotowanym przez cudowny duet trenerski — Marcina Ilskiego ze Sceptycznych trenerów i psycholożkę Joannę Flis, którą możecie znać jako autorkę podcastu Madame Monday. Te warsztaty były wyjątkowe nie tylko ze względu na ich frapujący temat: Dlaczego nie potrzebujemy idealnych związków?, ale przede wszystkim dlatego, że są jedną z nielicznych możliwości, by na relację spojrzeć realistycznie, z życzliwym z sceptycyzmem, pozwolić sobie pooglądać jak wieloma mitami na temat związków zostaliśmy po drodze nakarmieni, a tym samym dać sobie trochę ulgi, że to nie jest tak, że nie potrafimy i nam nie wychodzi, tylko nieustannie porównujemy do jakiegoś nie realistycznego wzornika.

Zachęcam Cię dziś do zrewidowania kilku bardzo częstych przekonań na temat relacji – zebrałam je poniżej dla ciebie. Zatrzymaj się przy nich proszę i zastanów, które z nich towarzyszą i Tobie? Skąd je masz – gdzie, kiedy i od kogo w dzieciństwie słyszał_ś te słowa? A potem do refleksji co one powodują w Twoim życiu, w Twoich relacjach?

Starujemy:

MIT 1 – Miłość wystarczy…

Brzmi dobrze, ale jest kompletnie nierealne. Nie, nie wystarczy. Miłość jest niezwykle trudna do zdefiniowania – słownik PWN podaj choćby takie:

A nie jest to koniec definicji. Jakkolwiek byśmy jednak nie próbowali, sama miłość bez zaangażowania, wspólnych celów, dobrej komunikacji i pewnie jeszcze wielu indywidualnie potrzebnych wartości nie wystarczy by budować trwałą, satysfakcjonującą relację. Więc nawet jeśli kochasz mocno, może się okazać że nie stworzysz z tą osobą dobrej relacji.

MIT 2 – Każdy ma własną drugą połówkę jabłka

Sama koncepcja jest już szkodliwa, bo sugeruje, że bez partnera jesteśmy niekompletni. Każdy człowiek stanowi pełną, nie wymagającą uzupełniania indywidualność. Relacja odbywa się między dwoma odrębnościami. I idąc hasłem przewodnim tego mitu możesz stworzyć udaną relację z drugą pomarańczą, a może ogórkiem, a może nawet nie owocem 😉 To co tak często słyszymy od ludzi – „pasujecie do siebie” – powinno Was zatrzymywać ku refleksji co to znaczy? A może nawet ku zadaniu pytania „co masz na myśli” osobie, która nas tak widzi. Bo prawdopodobnie stoi zatem po prostu praca nad komunikacją w relacji, ustalenie granic i indywidualny język pary, a nie fakt,  że są dwiema pasującymi do siebie połówkami tego samego jabłka.

MIT 3 – W udanym związku partnerzy czytają sobie w myślach

Jako ludzie mamy całą masę talentów, różnorodnych zdolności – nikt jednak nie potrafi „czytać w myślach”. To jedno z bardziej szkodliwych założeń z jakimi można wejść do relacji, bo zwalnia nas mentalnie ze starań, by jasno komunikować własne potrzeby.

Skoro mnie kocha, to powinien wiedzieć….

Znamy się jak „łyse konie”, to powinna się domyślić…

No chyba po tylu latach wiadomo…

Nie możemy zakładać, że wiemy, co druga osoba czuje lub myśli. Tak, w wielu relacjach ludziom udaje się domyślać – ale zauważ, tylko DOMYŚLAĆ. Nigdy nie jest to pełna prawda. Tymczasem nauczenie się, że najlepszą drogą jest otwarte i jasne komunikowanie własnych emocji, myśli i potrzeb oszczędza nam wiele energii, a w relacji zapobiega wielu nerwom, wątpliwościom i nieporozumieniom. Dlatego zamiast myśleć, że „po takim czasie to już powinien się domyślić, że jak wracam z pracy to jestem głodna” lepiej rano powiedzieć wprost: „wiesz, jak wracam z pracy to zawsze jestem taka głodna. Czy mógłbyś dla mnie coś przygotować bym zjadła jak tylko wrócę? To sprawia, że od razu mam dobry humor i jestem fajniejszą osobą”. Doskonałym rytuałem w relacjach jest pytanie siebie nawzajem „czego dziś ode mnie potrzebujesz? Co mogę dziś dla ciebie zrobić?” – otwiera drugą osobę na jasne komunikaty, obie strony uczą się że każdy bierze odpowiedzialność za wyartykułowanie własnych potrzeb i oszczędza mnóstwo energii.

MIT 4 – Gdybyśmy się naprawdę kochali, to byśmy się nie kłócili… (i tym podobne)

Paradoks tego stwierdzenia leży w tym, że im jesteśmy z kimś bliżej w relacji tym bardziej pozwalamy sobie być sobą i niczego nie udawać. To oznacza, że bardziej otwarcie mówimy o tym jak widzimy świat, jak go przetwarzamy, łatwiej forsujemy swoje wizje czy poglądy. Ten sam mechanizm odczuwają rodzice, gdy odbierają dzieci z przedszkola – dziecko, które przez cały przedszkolny dzień nie zgłaszało żadnych uwag, niedogodności, nagle w ramionach rodzica zanosi się płaczem opowiadając jak mu było źle – trafiło wreszcie w bezpieczną przystań, gdzie może otwarcie przyznać się jak mu było, a przez cały dzień w obliczu dalszych, obcych osób „trzymało gardę”. W relacjach mamy tak samo. Czy to znaczy, że kłótnie są mile widziane – no nie. Kłótnia od czasu do czasu może nie jest jeszcze czerwonym alarmem, ale zawsze jest znakiem słabej umiejętności komunikacji, impulsywności czy też nabytych schematów reagowania – po prostu brak nam umiejętności do regulowania inaczej emocji. Warto więc łapać te momenty i uczyć się nowych strategii. Nie ma to nic wspólnego z miłością…                    

Niestety nasz język przepełniony jest takimi mitami, które robią mnóstwo trudno dostrzegalnych na pierwszy rzut oka szkód relacjom. Zauważ jak często słyszymy powiedzenia; „nie wierz nigdy kobiecie”, „mężczyźni są jak dzieci”, „ o partnerze się ile nie mówi bo to nielojalność”, „widziały gały co brały”, itp. itd. Lista mogłaby nie mieć końca… Nie da się ich wszystkich na raz pozbyć, ale zachęcam Cię do małego ćwiczenia, które być może pomoże Ci łagodniej i bardziej realistycznie spojrzeć na Twoje relacje:

Weź kartkę papieru, znajdź spokojne miejsce, wycisz telefon.

Usiądź i pomyśl o jednej ważnej dla Ciebie relacji – np. z partnerem, partnerką

Zapisz na kartce czego POTRZEBUJESZ od tej osoby w relacji:

Miłości? Zrozumienia? Szacunku? Podziwu? Sprawiedliwości? Poświęcenia? Uważności?

Przygody? Energii? Opieki? Czasu? Namiętności?

Itp…

A teraz zastanów się czy chcesz by ktoś od Ciebie oczekiwał tego wszystkiego co wypisał_ś?

Czy możliwe jest by jedna osoba realizowała te wszystkie potrzeby?

Mam nadzieję, że to ćwiczenie pomoże Ci sobie wiele uzmysłowić, inaczej – bardziej realistycznie spojrzeć na siebie i relacje jakie tworzysz….Tego Ci życzę – satysfakcjonujących relacji, budowanych świadomie i z jak największa doża zaciekawienia drugą stroną i otwartej komunikacji.

Dodaj komentarz